kwietnia 12, 2023

Klasowe rytuały

Od trzech lat mamy klasowe rytuały:

-w każdy poniedziałek losujemy miejsca kto z kim i gdzie przez najbliższy tydzień

będzie siedział w ławce (pomysł Ewy Przybysz- Gardyzy),

-każdy tydzień rozpoczynamy wspólną rozmową w kole jak nam minął weekend

- w każdą środę i piątek uczymy się rysować sketchnotki,

-od pewnego czasu w każdy czwartek uczymy się tańca towarzyskiego- takiego,

by móc podczas imprezy rodzinnej, czy też będąc na przyjęciu weselnym zatańczyć

w rytm słyszanej muzyki,



- był też czas kiedy w każdy czwartek ktoś z uczennic lub uczniów prowadził zajęcia

dla klasy na wybrany przez siebie temat (do tego lada chwila znowu wrócimy),

-no i przyszedł czas na słuchanie poezji znanych polskich poetów.

Wszystko dzieje się po coś. Słuchanie poezji jest po to, by uwrażliwić na nią, umieć

interpretować oraz przekonać się jak sama interpretacja zmienia nastawienie

słuchacza potrafi zachęcić lub też zniechęcić do czytania, bądź też słuchania poezji.

Próbowaliśmy tego nie tak dawno z utworem „Lokomotywa” Jana Brzechwy. Różnica

była znaczna, kiedy to uczennice i uczniowie czytali fragmenty tego utworu

w taki sposób, że mieliśmy wrażenie, że lokomotywą właśnie jedziemy!

Teraz przyszedł czas na wiersz Ludwika Jerzego Kerna „Niespodzianka”. Jakiś czas

temu nagrywałam ten wiersz moim uczennicom i uczniom na czas edukacji zdalnej.

Link z wierszem dla przypomnienia TUTAJ

Oprócz wysłuchanego wiersza, powstała na jego motywach kolejna zabawa

fabularyzowana inspirowana właśnie tym oto utworem. Podobnie jak w poprzednich

zabawach, i tym razem musiała być myśl przewodnia- pewne sprawy należy ze sobą

wyjaśniać, by nie było niedomówień i wzajemnych niedopowiedzeń.

Bo zawsze lepiej sobie wszystko wyjaśnić i wspólnie ustalić.

Przebieg zabawy:

Wszystkie osoby uczestniczące w zabawie podzielone są na poszczególne osoby. I jeśli w zabawie występuje mama, tata, babcia, dziadek, kotki, koty (kocięta), Biały, Czarny to i w naszej zabawie wśród naszych uczennic i uczniów musiała znaleźć się mama, tata, Czarny… Oczywiście może być kilka tatusiów, dziadków… Ustawiamy krzesła/ ławeczki w rzędach jeden za drugim, by w każdym z nich siedzieli osobno poszczególni bohaterowie. Osoba prowadząca czyta opowieść, natomiast zadaniem uczestników jest reagowanie na własną postać. I kiedy w czytanym tekście padnie słowo dziadek, wszyscy dziadkowie w naszym zespole klasowym wstają, jak najszybciej obiegają wszystkich uczestników i wracają na swoje miejsce. Należy przy tym pamiętać o zachowaniu bezpieczeństwa i tym samym dość dużych odstępach pomiędzy poszczególnymi rzędami.

 A oto nasza zabawa:

 

KOCIAKI

(na motywach wiersza Ludwika Jerzego Kerna, Niespodzianka)

Występują: mama, tata, babcia, dziadek, kotki, koty (kocięta), Biały, Czarny


Całkiem niedawno, w mieszkaniu Państwa Miauczyńskich robiła się nerwowa

atmosfera. Wszystko za sprawą maleństw, które lada dzień miały się urodzić.

Czekali na nie z niecierpliwością wszyscy domownicy. Czekała MAMA, czekał TATA,

czekali DZIADKOWIE. BABCIA nie mogąc doczekać się wnucząt, zrobiła

na drutach 4 śliczne, różowiutkie sweterki.

-A skąd wiesz, że to będą same dziewczynki? –zapytał DZIADEK?

-Mój drogi, żyję już sporo na tym świecie, mam swoje lata, więc takie rzeczy

po prostu się wie.

-No a ja czuję po sam czubek wąsów, że będą to chłopcy- droczył się z BABCIĄ

DZIADEK. MAMA z TATĄ przysłuchiwali się tym im rozmowom i uśmiechali się

tylko pod nosem. I nadeszła długo wyczekiwana przez wszystkich domowników

chwila.TATA chodził nerwowo po pokoju to w jedną to w drugą stronę.

DZIADEK natomiast siedział na kanapie i układał pasjansa z kart.

W tym czasie BABCIA by zabić czymś czas zaczęła pleść na drutach szalik, plotła,

plotła, plotła i plotła by tak bez końca gdyby nie przerwało jej miauczenie czterech

małych wnucząt, które właśnie przyszło na świat.

-Jestem OJCEM!- krzyknął na całe kocie gardło TATA

-Jestem DZIADKIEM !- wykrzyczał rzecz jasna DZIADEK

-Synu, jestem taki szczęśliwy- powiedział DZIADEK do świeżo upieczonego TATY,

prężąc dumnie swój ogon.

-Jestem taka szczęśliwa- powiedziała wzruszona BABCIA, której łzy szczęścia ciekły

po kocich policzkach.Tak naprawdę to płakali ze wzruszenia wszyscy- MAMA, TATA,

BABCIA, DZIADEK. Płakały, a raczej miauczały także KOTKI. Cztery małe, mięciutkie,

puchate KOTKI. Ale KOTKI nie płakały ze szczęścia, wręcz przeciwnie, one

miauczały, bo było im źle. W brzuszku MAMY było im ciepło i wygodnie,

miały wszystko czego potrzebowały a teraz nagle ktoś, zupełnie nie wiedzieć czemu

wypchnął je na świat. Było im zimno i jakoś nieprzyjemnie.

Zachłysnęły się powietrzem to wzruszenie MAMY, TATY, BABCI i DZIADKA

nie miałoby chyba końca, gdyby nie fakt, że całą kocią rodzinę niemalże zamurowało

kiedy  zobaczyli maleństwa: dwie KOTKI i dwa małe KOTY. Z tego akurat

ucieszyli się najbardziej BABCIA i DZIADEK, bo BABCIA marzyła o wnuczkach,

a DZIADEK o wnukach. Jednak mimo to, nie byli zadowoleni i w pełni szczęśliwi,

podobnie jak rodzice małych KOTKÓW. Kiedy zobaczyli małe KOTKI,

zgodnie krzyknęli: MIAU!! Dlaczego? Otóż jeden z nich- był BIAŁY,

natomiast reszta część rodziny MAMA, TATA, BABCIA, DZIADEK

i troje KOCIAKÓW- wszyscy CZARNI.

Usiadła BABCIA z DZIADKIEM na kanapie, głęboko westchnęli, MAMA

z TATĄ zaniemówili. Tylko czworo KOCIAKÓW od czasu do czasu pomiaukiwało,

chcąc w ten sposób zakomunikować MAMO, chce nam się jeść! Wreszcie wstała BABCIA i powiedziała:

-Kochani, trudno, tak już jest i musimy się  z tym pogodzić. Mam zamiar kochać

BIAŁEGO tak samo mocno jak pozostałe moje WNUCZĘTA! Na te słowa czekała

MAMA i TATA, no i oczywiście DZIADEK.

-Masz rację moja droga-powiedział DZIADEK do BABCI. Mam zamiar zrobić

dokładnie to samo jako ty. Wszystkie nasze wnuczęta tak samo bez wyjątku zasługują

na naszą troskę i miłość.

MAMA i TATA po raz kolejny popłakali się ze wzruszenia.

-Nawet gdybym nie chciała kochać ich tak samo, to bym nie potrafiła-powiedziała

zapłakana KOCIA MAMA. Moje KOCIE serce nie potrafiłoby inaczej. I to szlochanie

trwało jeszcze długo, choć w pewnej chwili przerwało je znowu miauczenie czterech

KOTKÓW, które tym samym znów dały swojej MAMIE sygnał: Halo, a co z nami,

jesteśmy głodne MAMO! Choć przyznam szczerze, że KOTKI były wyjątkowo

hałaśliwe.Czas mijał. Minął miesiąc, drugi, trzeci i czwarty. A kotki? Kotki rosły.

Jednak im bardziej były starsze, tym bardziej BIAŁY dostrzegał, że coś jest nie tak.

Spoglądał na swoje rodzeństwo, przeglądał się w kałuży, oglądał swoje łapki,

zerkał na łapki brata, sióstr no i dostrzegał różnicę. Co prawda miał cztery łapy, dwoje uszu,

ogon tak jak CZARNE, jednak był BIAŁY. I tak minął rok. Czuł się kochany

i wspierany.Zresztą, co tu dużej mówić zarówno MAMA jak i TATA, kochali

wszystkie swoje dzieci. BABCIA i DZIADEK też nie rzucali słów na wiatr i tak jak

wcześniej deklarowali- również kochali wszystkie swoje wnuczęta. BABCIA przygotowywała

im najsmaczniejsze kaszki na mleku, DZIADEK natomiast zaznajamiał ich

z tajnikami trudnej sztuki polowania.   Kiedy nadszedł dzień  pierwszych

imienin BIAŁEGO, cała jego rodzina postanowiła zrobić BIAŁEMU niespodziankę.

Wskoczyli w worek mąki. I w ten sposób zyskali kolor BIAŁEGO. W tym czasie

BIAŁY pomyślał, że zrobi upominek swojej rodzinie. Po prostu chciał się upodobnić

do reszty swojej rodziny: MAMY, BABCI, DZIADKA, SIÓSTR i BRATA, czyli

do reszty KOTKÓW. Co zrobił? A no wszedł do skrzynki z węglem.

- W końcu jestem CZARNY-pomyślał BIAŁY.

Kiedy plan był już gotowy, wszyscy wyszli sobie na spotkanie i co?

No…BIAŁY zyskał kolor rodziny a jednak nadal był inny. Bo BIAŁY był CZARNY

a CZARNE –BIAŁE.

Wszyscy zaniemówili. BABCIA o mało co nie zemdlała. I gdyby nie przytrzymał

jej DZIADEK, który ją chwycił, z pewnością by się przewróciła.

-Coś ty zrobił? –zapytał TATA BIAŁEGO

-Ja? Ja tylko chciałem być taki jak wy.

-Kochanie, ale ty jesteś taki jak my-powiedziała MAMA

-Jesteś dla nas ważny i wszyscy cię kochamy- dodał TATA

-To dlaczego jesteście teraz CZARNI?

-Bo... chcieliśmy ci zrobić imieninowy prezent.

Wszyscy na siebie popatrzyli i zaczęli się głośno śmiać.

A potem MAMA, TATA, BABCIA, DZIADEK oraz cztery małe KOCIAKI

rzuciły się sobie w objęcia i wspólnie ruszyli na łowy. I co z tego wynika?

Może powiecie mi sami?



Życzymy wszystkim takiej zabawy jak u nas :)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz