Nauka czytania jest jedną z najważniejszych umiejętności potrzebnych nam w życiu. Z uwagi na fakt, iż należy do transferu dalekiego, dla wielu dzieci w młodszym wieku szkolnym jest trudną do osiągnięcia umiejętnością.
Czytanie aktywizuje wszystkie płaty mózgu oraz
móżdżek, odpowiedzialny m.in. za planowanie ruchów, zawiaduje artykulacją i
jest ważnym elementem wnioskowania i rozumowania.
Rozpoczynając pracę z pierwszoklasistami zawsze w jednym zespole
mam dzieci, które już płynnie czytają, ale i takie, które nie znają liter oraz
takie, które znają wszystkie, jednak nie potrafią ich „złożyć” w wyrazy. Mam też i takie dzieci, które znają litery,
ale je mylą. Wynika to z faktu, że prawa półkula rozpoznaje je na zasadzie podobieństwa.
By dostrzec różnice pomiędzy poszczególnymi elementami liter niezbędna jest
natomiast praca półkuli lewej. Pewne jest to, że by uczeń nie miał trudności
edukacyjnych, także w zakresie czytania, niezbędna jest praca obydwu półkul
mózgowych.
Kiedy dziecko już na progu klasy pierwszej samodzielnie czyta
niewątpliwie jest to klasowy „prymus”, ponieważ samodzielnie potrafi
przeczytać polecenia i je wykonać. Pracuje przy tym w dobrym tempie i lubi
czytać, bo nie sprawia mu to trudności.
Natomiast pozostali niekoniecznie. Wszystko dlatego, że czytanie sprawia
im problem. Sama należałam do tej grupy, mając kłopot z analizą i syntezą słuchową wyrazów, przez co
nie znosiłam czytać. Do dziś pamiętam, że czytanie na początkowym etapie nauki szkolnej
było dla mnie największą karą i zwykle kończyło się płaczem. Niestety, nikt w
tamtym czasie nie powiedział moim rodzicom gdzie leży przyczyna i co zrobić by
zniwelować te trudności. Na szczęście dziś „połykam” książki.
Metoda sylabowa
Wiele razy słyszę od nauczycieli, bądź też znajomych, że ich
dzieci uczą się czytać metodą sylabową. Ilekroć pytam na czym metoda ta polega,
dowiaduję się, że jest to czytanie sylabami. Przyglądając się dodatkowym
książkom, które bez trudu można kupić w jednym z dyskontów spożywczych, zawarte
w nich teksty złożone są z dwukolorowych sylab. Wyróżnianie sylab zarówno kolorami
(na przemian czarnymi i czerwonymi), pionowymi kreskami czy też myślnikami to
nic innego jak sylabizowanie a nie metoda sylabowa. Czytanie np.: kolorowych
sylab może prowadzić do wybiórczego, sekwencyjnego czytania poprzez
dostrzeganie i czytanie wyłącznie sylab czarnych a następnie dokładanie
wszystkich czerwonych. Zaglądając do tego typu książek dostrzegam także wiele
błędów w samym podziale wyrazów na sylaby.
Ta „metoda sylabowa”, o
której piszę pozbawiona jest
jakiejkolwiek metodyki. Często pomieszana jest ona z wprowadzaniem
pojedynczych liter, wprowadzanych przypadkowo, co jest niezgodne z rozwojem
języka. Z tych oto powodów (choć nie tylko) zastosowałam cudzysłów w tej
nazwie, bo to metodą nie jest tylko
sylabowaniem.
Jaką metodę czytania wybrać
Jest wiele metod nauki czytania. Wśród nich można wyróżnić chyba
jedną z najpopularniejszych czyli metodę analityczno-syntetyczna. Jest także
metoda wertykalna, globalnego czytania… Jeśli ktoś pyta mnie jaką metodę nauki czytania wybrać,
odpowiadam, że dostosowaną do dziecka a nie odwrotnie.
Nie jestem natomiast zwolenniczką czytania globalnego z uwagi na fakt, że język polski jest fleksyjny i dlatego nie jest możliwe zapamiętanie wszystkich wyrazów oraz czytanie ze zrozumieniem. Nie oznacza to jednak, by na wczesnym etapie nauki czytania dziecko zapamiętywało globalnie wyrazów z wybranych pól semantycznych, niektórych rzeczowników w mianowniku lub czasowników prymarnych (śpi, leży…). A wszystko po to, by naukę czytania nieco przyspieszyć dając dziecku także poczucie pierwszego sukcesu w zakresie nauki czytania prostych zdań. Chę też podkreślić, że są dzieci/ uczniowie, dla których metoda globalnego czytania będzie w sam raz, podobnie jak metoda analityczno-syntetyczna, czy też każda inna.
Pracując w zespole klasowym, muszę wybrać jedną z metod wiodących po to by stworzyć jakiś porządek działań w zakresie nauki czytania moich uczniów. Dlatego wprowadzam swoich pierwszoklasistów w świat czytania za pomocą metody symultaniczno-sekwencyjnej prof. Jagody Cieszyńskiej-Rożek, zwanej metodą krakowską.
Metoda ta ułatwia m.in. dokonywanie syntezy poprzez podział
na sylaby, ułatwia tworzenie systemu językowego, przyspiesza tempo czytania
poprzez czytanie sylabami. Metoda symultaniczno-sekwencyjna to wiodąca metoda,
którą stosuję, jednak nie jedyna. W razie potrzeby dostosowuję ją do każdego
ucznia indywidualnie. Zdarza mi się także, że uczeń pomimo wielu starań ( bo
czytanie to proces złożony i zależy od wielu czynników, m.in. jest wynikiem współpracy w działaniu samego
ucznia, jego rodziców oraz nauczyciela) nie jest w stanie nauczyć się czytać
metodą symultaniczno-sekwencyjną. Wtedy jednak próbuję znaleźć alternatywę i w
takim przypadku moje działania nie skupiają się wyłącznie na samej nauce
czytania, ale podejściu holistycznym co wiąże się z usprawnianiem wielu
zaburzonych funkcji u danego dziecka. Nie wykluczam przy tym także, że
trudności jakie napotyka uczeń są wynikiem moich błędów edukacyjnych. By
dostrzec efekt dodatkowych działań zmierzających na zniwelowaniu pojawiających
się ucznia trudności, potrzeba czasu, cierpliwości oraz współpracy z domem
rodzinnym dziecka. Czasem na efekty trzeba czekać rok, a niekiedy 2-3 miesiące.
Na efekt tych działań wpływa także indywidualny rytm rozwojowy dziecka, bo
każdy rozwija się w innym tempie a niektórzy potrzebują nieco więcej czasu.
Poza tym pamiętajmy, że w tej samej grupie będą dzieci urodzone w styczniu i w
grudniu a więc i z tego powodu umiejętności dzieci mogą być zróżnicowane. Jedno
jest pewne- wszystko wymaga czasu, cierpliwości, podejmowania działań oraz
współpracy.
W przypadku uczniów, którzy mają trudności w czytaniu często
wykorzystuję elementy kilku metod, dostosowując je do konkretnego dziecka.
Dzieje się to z różnych powodów. Jednak o tym, jak i o wszystkich zaletach oraz słabych stronach poszczególnych metod nie będę dziś pisała. Same metody nauki czytania opisuje Anny Grzegory. Link znajdziecie TUTAJ
Sześciolatki a nauka czytania
Wybór przeze mnie metody symultaniczno-sekwencyjnej wynika przede
wszystkim z faktu, że to sylaba a nie
fonem jest najmniejszą jednostką percepcyjną. Kiedy przypatrzymy się małym
dzieciom to już u niemowlaka usłyszymy pierwsze sylaby, dwulatek z sylabą nie
ma najmniejszego problemu, choć jeszcze sam sobie tego nie uświadamia. Natomiast
obserwuję, że coraz więcej 6-latków ma zaburzony słuch fonemowy. Dlatego nie
jestem też zwolenniczką nauki czytania metodą analityczno-syntetyczną, w której
dominuje podział wyrazów na głoski. Przestrzegam też przed podawaniem nazw
liter, bo to już jest metajęzyk. I tak chcąc wprowadzić w ten sposób literę „M”
i mówiąc „em” tak naprawdę wypowiadamy już sylabę i dziecko będzie odczytywało
„M” jako „em”.
By dziecko weszło bezkolizyjnie w świat czytania, bardzo ważny
jest okres przygotowania go do tego kiedy jest w wieku przedszkolnym. Pragnę
jednak podkreślić, że na prawidłowy rozwój dziecka wpływa także rozwój
prenatalny, w tym zachowanie matki w okresie ciąży, rozwój w okresie
niemowlęctwa. Jako przykład posłużę się tu raczkowaniem dziecka. Jest to jeden
z bardzo ważnych etapów w rozwóju każdego niemowlaka, bowiem raczkowania to
ruchy naprzemienne wpływające na koordynację wzrokowo-ruchową, która jest
potrzebna m.in. podczas pisania i przepisywania tekstu z książki/ tablicy. W
tym przypadku umiejętność ta zależy od współpracy okaz z ręką. Takich
przykładów, które są ważne w rozwoju dziecka a wpływają na umiejętności szkolne
dziecka można mnożyć w nieskończoność.
Duże znaczenie
dla sukcesów szkolnych ma także okres przygotowania dziecka do podjęcia nauki w
klasie pierwszej w tzw. zerówkach. Czas ten powinien upłynąć
przede wszystkim na doskonaleniu i
usprawnianiu wszystkich funkcji i umiejętności niezbędnych do podjęcia nauki w
kl. 1, czyli m.in. na doskonaleniu słuchu fonemowego, gdyż większa część
nauczycielek/ nauczycieli korzysta z podręczników, które wprowadzają naukę
czytania metodą analityczno-syntetyczną. Jeśli podczas pracy z sześciolatkami
nauczycielka/ nauczyciel skupia się w dużej na wprowadzaniu poszczególnych liter, poświęcając przy tym
zbyt mało czasu m.in. na doskonalenie słuchu fonemowego, usprawnianiu analizy i
syntezy wzrokowej, usprawnianiu funkcji wzrokowych, doskonaleniu pamięci
roboczej, ćwiczeniom motoryki dużej a potem małej ( nie odwrotnie),
doskonaleniu funkcji językowych, ćwiczeniach koncentracji uwagi czy też koordynacji
wzrokowo-ruchowej, to nie widzę w tym sensu. W pierwszej kolejności dziecko
powinno potrafić dokonać analizy i syntezy słuchowej wyrazów 3-4 sylabowych
(przy czym synteza jest prostsza niż analiza) a potem dopiero poznać litery by
móc łączyć je w wyrazy. Jeśli oczywiście nauka czytania będzie odbywała się
metodą analityczno-syntetyczną.
To wyżej
wymienionym funkcjom powinna być poświęcona większa część czasu pracy z
sześciolatkami, bo to one wspierają rozwój dziecka przygotowując go do tego by
płynnie i bezkolizyjnie zanurzyło się w świat liter/ sylab, co umożliwi mu
czytanie i pisanie. To dzięki nim także jest dziecko na początku swej
edukacyjnej drogi osiągnie sukces a nie napotka na samym starcie na trudności
edukacyjne, które będą dla niego stresujące a szkoła stanie się przykrym
obowiązkiem a nie wspaniałą przygodą.
Wszystko o czym piszę nie oznacza, że jestem przeciwna całowitej nauce czytania w grupach 6-letnich, bo wszystko musi być wykonywane z umiarem i rozwagą. Nie zgadzam się by tak jak mówi podstawa programowa wychowania przedszkolnego, dzieci 6-letnie poznawały pojedyncze litery z uwagi na zaburzony słuch fonemowy u coraz większej grupy dzieci, o czym wcześniej już pisałam.
Przygotowując dzieci do podjęcia nauki w klasie pierwszej, a w
szczególności praca w grupie sześciolatków stwarza przestrzeń do proponowania
dzieciom aktywności połączonych w dużym stopniu z zabawami ruchowymi a nie
wyłącznie kartami pracy. Bo to ruch połączony z zabawą jest naturalną,
najatrakcyjniejszą i jedną z najbardziej efektywnych form nauki. Ruch jest
ważny dla rozwoju w takim samym stopniu u najmłodszych, jak i u seniorów. Ponadto praca w działaniu wyzwala
fale beta. Oczywiście nie wykluczam przy tym całkowicie kart pracy, ale muszą
one być stosowane z rozwagą i dużym umiarem.
Praca w zróżnicowanym zespole klasowym
Praca ze zróżnicowanym zespołem klasowym nie jest łatwa, ale
stanowi szkolną rzeczywistość. Pracując z pierwszakami nad nauką czytania
należy pamiętać by „zaopiekować się” także tymi, którzy już czytają. Wszystko po to, by nie nudzili się i nie
uczyli się czegoś, co już potrafią. W swoich zespołach klasowych robię to na
kilka sposobów. Wprowadzając samogłoski lub też kolejne sekwencje sylab, które
stanowią prototyp niezbędnych do tworzenia nowych wyrazów, bądź też samych wyrazów
do globalnego czytania a także podczas wszelkich ćwiczeń utrwalających-uczniowie,
którzy już czytają:
1)otrzymują tekst do czytania ze zrozumieniem (odpowiadają na
pytania zaznaczając poprawną odpowiedź, wykonują ilustrację zgodnie z
przeczytanym tekstem, odpowiadają na pytania typu prawda-fałsz…),
2)przejmują częściowo moje obowiązki stając się nauczycielami
podczas wprowadzania/utrwalania poszczególnych sylab/wyrazów, ćwiczeń w
czytaniu,
3)podają wyrazy, które zawierają w nagłosie/ wygłosie/śródgłosie
wprowadzane przeze mnie sylaby.
A jeśli dziecko nadal nie czyta
Zawsze w moim zespole klasowym mam ucznia/uczniów, którzy mimo
usilnych starań nie są w stanie w tym samym czasie co pozostała część klasy nauczyć
się czytać i nie nadążają za zespołem. Takie dzieci potrzebują czasu i
indywidualnego podejścia oraz dodatkowych zajęć. Bo nie chodzi tu wyłącznie o
samą naukę czytania, ale podejście hoilistyczne i usprawnianie funkcji
wzrokowych, słuchowych, koordynacji wzrokowo-ruchowej, funkcji językowych… Jak
już wcześniej wspomniałam, w takich przypadkach pracuję z dzieckiem nie w
oparciu o jedną metodę nauki czytania, lecz na samym początku opracowuję plan
pracy dostosowany do jego potrzeb i możliwości, który w trakcie naszej pracy
jest modyfikowany w zależności od potrzeb (efektów lub jego braku). W ostatnim
czasie pracowałam z Jasiem, który w klasie 1 nie był w stanie nauczyć się
czytać metodą symultaniczno-sekwencyjną. Do klasy pierwszej przyszedł ze
znajomością alfabetu podstawowego, jednak z uwagi na zaburzoną analizę i
syntezę słuchową wyrazów nie był w stanie nauczyć się czytać tą metodą.
Wprowadzane paradygmaty sylab szybko zapominał. Podejście
holistyczne, współpraca z domem rodzinnym, a także brak presji czasu, praca
małymi krokami, pochwała oraz opracowanie dla chłopca dłuższego indywidulanego
planu pracy spowodowały, że chłopiec opanował naukę czytania w kl. 2. Po I
półroczu czytał płynnie wyrazy dwusylabowe, zaś dłuższe, o złożonej strukturze
zaczął czytać sylabami.
Początki czytania
Zanim moi pierwszoklasiści zaczną czytać płynnie, z właściwą
intonacją proponuję dzieciom na początek
takie teksty, na stronach których są duże ilustracje a zawarty na niej tekst to
jedno zdanie. Wynika to z faktu, że mózg na tym etapie przetwarza
częstotliwości przestrzenne, muszą być to duże wzory i powinno być ich mało.
Stąd też we wszystkich tekstach w podręcznikach w kl.1 czcionka jest duża a tekstu mało. Idealnie by była ona bezszeryfowa, gdyż wszelkie szeryfy,
ozdobniki liter mogą zakłócać ich spostrzeganie. Dla przykładu czcionka
szeryfowa to TIMES NEW ROMAN a do
bezszeryfowych należy ARIAL. Warto też
sprawdzić, czy dziecku łatwiej nie czyta się tekstu szpaltowego (ułożonego na
stronie w dwóch kolumnach).
Naukę czytania rozpoczynamy od sylab otwartych, co jest prostsze. Potem przechodzimy do zamkniętych. Dlatego proponowane na samym początku przeze mnie książeczki składają się z tekstu złożonego z sylab otwartych. Korzystam przy tym z książeczek „Czytam sobie”. Cała seria podzielona jest na poziomy. Jednak zanim proponuję je moim uczennicom/ uczniom, wcześniej sama się z nimi dokładnie zapoznaję, ponieważ niektóre z nich uważam za zbyt trudne pod względem treści, jak i słownictwa oraz zbyt złożony charakter struktur sylabowych w wyrazach. Moja klasa otrzymała taki zestaw książeczek w ramach programu „Czytam sobie. Pierwsza klasa”. Książeczki trafiły w ten sposób do naszej szkolnej biblioteki i zawsze aktualni pierwszoklasiści mogą z nich korzystać. Oto one:
Niemniej jednak warto przed ich zakupem odwiedzić bibliotekę
szkolną, bądź publiczną, gdyż często są one w ich posiadaniu.
Kiedy uczniowie już czytają
Jak już wspomniałam, częściej i
chętniej po książki do samodzielnego czytania sięgają dzieci, które czytają
płynnie, w szybkim tempie, w odpowiednią intonacją. Dlatego dużo uwagi
przykładam także na doskonalenie techniki czytania dzieci, bo
wiem, że to przełoży się również na ich zainteresowania czytelnicze. Robię to codziennie w taki oto
sposób:
1. Na rozpoczęcie zajęć
uczniowie czytają głośno według ustalonej kolejności fragmentami tekst. Jego
wybór uzależniam od poziomu czytania uczniów. Czasem dzielę klasę na
3 grupy (poziomy)i każdy zespół otrzymuje inny tekst do czytania. Oczywiście
dzieci dostrzegają, że jedni mają „łatwiejszy” tekst a inni „trudniejszy”. Ale
nawet jeśli to nie wybrzmi, to i tak dzieci o tym wiedzą i czują to. Dlatego
mówimy o tym głośno, dając temu odpowiednią narrację. Chwalę każdego za postępy
stosując ocenianie kształtujące. Co pewien czas (raz na 2-3 tygodnie) postępy
czytelnicze każdego ucznia porównuję na forum klasy do schodów: „Janek,
jeśli chodzi o czytanie stałeś na parterze na drugim schodku a teraz jesteś na
3-cim schodku przy naszej sali” (sala nasza jest na I piętrze). Moi
uczniowie uwielbiają ten rodzaj porównania, bo jest dla nich bardzo obrazowe przedstawienie ich postępów.
Jeśli długo w ten sposób nie dokonuję porównania- sami o to proszą.
Kiedy cały tekst zostaje przez wszystkich przeczytany- wówczas zadaję
pytania do niego, ale nierzadko sama proszę by to uczniowie zadawali mi pytania
do przeczytanego tekstu, na które ja na nie odpowiadam. Czasem celowo udzielam
błędnych odpowiedzi. Także dzięki tym moim pomyłkom sprawdzam stopień
rozumienia przez dzieci tekstu, jednocześnie pokazuję, że też mam prawo do
pomyłek. Czasem jest przy tym sporo śmiechu kiedy udzielam „dziwnych z kosmosu”
odpowiedzi.
Innym razem proszę by uczennica zadała pytanie do tekstu swojej koleżance
lub koledze. Ta natomiast po udzieleniu odpowiedzi zadaje kolejne innej osobie.
Wszystko po to by sprawdzić stopień
rozumienia czytanego/ wysłuchanego tekstu.
Całość zajmuje nam 5-10 minut.
2. 2.Codziennie proszę by dzieci przeczytały
tekst w domu. Jeśli jest krótki (np.: wiersz)-proszę by przeczytały go
dwukrotnie. Kiedyś narzucałam ramy czasowe, np.: codzienne czytanie przez 15
minut, dziś już nie. Powód jest taki, że jeśli dziecko nie lubi czytać i
sprawia mu to dużą trudność- będzie skupiało się na wyznaczonym czasie,
zerkając co chwilę na zegarek a nie na zrozumieniu tego co czyta.
Ktoś może powiedzieć „ no dobrze,
ale przecież nie ma zadań”. I będzie miał rację. Tylko nic nie przychodzi bez
pracy i włożonego wysiłku oraz systematycznej pracy. Warto o tym mówić w
klasie, przekonać do tego rodziców. Jeśli po pewnym czasie-okresie próbnym,
jedni i drudzy dostrzegą efekt, wówczas nikt nie będzie miał wątpliwości, że
jest to potrzebne. Nie wyobrażam sobie systematycznej pracy w zakresie
doskonalenia techniki czytania u dziecka, dla którego samo czytanie to nie lada
wyzwanie. Bez systematycznej pracy nie
będzie efektu. Nie chodzi to o wielogodzinną pracę także w domu, ale
systematyczność i codzienną powtarzalność.
3.W przypadku dzieci, których umiejętność czytania jest dobra lub bardzo dobra-proponuję im przeczytanie w domu wybranej przez siebie książki. Jeśli nie mają pomysłu na to jaką książkę przeczytać, proponuję im konkretne pozycje do czytania lub wybór z określonej serii. Na przeczytanie jej otrzymują 2 tygodnie. Jeśli nie zdążą- wystarczy, że o tym powiedzą a czas zostanie indywidualnie ustalony z każdym i wydłużony, jednak nie przedłużany w nieskończoność. Następnie, po przeczytaniu książki, każdy czytelnik na forum klasy zachęca do jej przeczytania. Może też powiedzieć co w niej się nie podobało uzasadniając dlaczego. W ten sposób uczy się swoich publicznych wystąpień oraz doskonali wielozdaniowe, spójne wypowiedzi na określony temat, doskonali argumentowanie…Przykładową prezentację książki znajdziecie TUTAJ
Oczywiście nie zawsze czytamy teksty, które są powiązane z omawianą przez nas na zajęciach tematyką. Brak przy tym wnikliwej analizy przeczytanego tekstu, jednak w tym przypadku moim celem jest samo doskonalenie techniki czytania ze zrozumieniem. Teksty związane z tematyką danego dnia pojawiają się podczas naszych zajęć w dalszej części dnia.
Podejmując wszelkie działania zmierzające
do tego, by moim uczniowie potrafili płynnie, wyraziście, z właściwą intonacją
czytać wiem, że jest to proces niekiedy długi, żmudny i wymagający cierpliwości
ze strony nas dorosłych. Cierpliwości dlatego, że nie znam dziecka, które by nie chciało nauczyć
się czytać, a napotykane przez nie trudności wynikają nie z braku dobrej woli i chęci a raczej niezależnych od
niego trudności. Żmudny, bo by wykształcić obojętnie jaką umiejętność, a w tym
przypadku umiejętność czytania, potrzeba wielu ćwiczeń, nierzadko mało efektownych.
Ważne jednak by były efektywne. Codzienność szkolna to nie tylko efekty „wow”
na lekcji, ale codzienna ciężka praca. Idealnie
by efektywność szła w parze z efektywnością. A jeśli nie- to z dwojga wolę
tę drugą grupę ćwiczeń.









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz